10 czerwca 2011

Drogie Panie testujemy: Shiny Pearl Water Drop BB Cream

Po pierwsze: Co, to jest?

Krem głęboko nawilżający, redukujący trądzik i nadający twarzy przepięknego blasku dzięki ekstraktowi z perły.


Po drugie: Opakowanie.  

Mięciutka, różowa tubka zakończona dzióbkiem. Mieści w sobie masę produktu, dokładnie 43.5g.



Po trzecie: Co ja o tym myślę? 

Dostałam go od Pani Pauliny ze strony Pinkmelon w celu przetestowania i napisania recenzji, na początku tego roku. Moja pierwsza opinia o nim była jedną z najbardziej chaotycznych i przesłodzonych recenzji jakie zdążyłam zamieścić na tym blogu. Wynikało, to głównie z tego, że po pierwsze nie miałam wtedy zbyt dużego doświadczenia z pisaniem takich notek, a po drugie z mojej ogromnej satysfakcji i fascynacji tym, że otrzymałam produkt do testowania, a na dodatek był, to krem BB. Miesiąc później, dokładnie tu potwornie go zjechałam, wyrzucając mu, że jest straszny, śmierdzący i ogólnie nadający się tylko do wyrzucenia. Jednak dzisiaj po dobrych 6 miesiącach, ochłonięciu i gdy już opadły wszelkie emocje przychodzę do Was z normalną, porządną i rzetelną recenzją Shiny Pearl Water Drop BB Cream

Jak, to mają w zwyczaju kremy BB, tak i ten możemy kupić tylko w jednym odcieniu. Jest, to beż z żółtymi tonami, który dopasowuje się do koloru skóry, myślę, że będzie odpowiedni dla dziewczyn o jasnej, jak i tych o ciemnej karnacji. Zapach tego kosmetyku jest dość mocny, i obawiam się, że nie każdemu może przypaść do gustu. Na szczęście czuć go tylko przy aplikacji, na skórze nie jest już wyczuwalny. Konsystencja jest dość rzadka, ale nie lejąca, łatwo rozprowadzić go na buzi. Krycie ma średnie w kierunku lekkiego, potrafi jedynie wyrównać kolor skóry, jednak na większe niespodzianki będzie potrzebny korektor. Co odróżnia go od innych kremów BB, otóż, to że Shiny Pearl zawiera mnóstwo, srebrnych mały drobinek, które po aplikacji niestety są widoczne na buzi i, to w całej swojej okazałości. Długo, naprawdę długo broniłam się przed tym, żeby wyjść z nim do ludzi. I wiem, że mając tylko go na twarzy nie zrobiłabym tego do dziś :) Jednak po nałożeniu pudru, bronzera (swoją drogą jest, to mój nowy przyjaciel) i czasami różu srebrne drobinki, stają się subtelniejsze i mniej widoczne. Na tyle, że bez obawy można pokazać się światu :) Z takim rynsztunkiem na buzi wszystko trzyma się ładnie 6-7 godzin później zaczyna blednąć. Shiny Pearl przez swoje drobinki nie daje matowego wykończenia, ale też buzia nie świeci się tak jaby była wysmarowana masłem :) Twarz jest matowa, ale tak zdrowo.  Na szczęście nie podkreśla suchych skórek.


Po czwarte: Polecam?

Wiem, że gdybym miała teraz wybierać nie skusiłabym się na niego, w końcu człowiek uczy się na własnych błędach. Nie jest, to podkład, który wystarczy w przeciągu 5 min nałożyć na twarz i od razu wyjść z domu. Z Shiny Pearl trzeba trochę popracować, nakładając na niego puder, bronzer, tak aby te drobinki stały się mniej widoczne (niestety mam na tym punkcie lekką obsesję). Przez co nie jest, to też dobre rozwiązanie na lato, kiedy, to na buzię nakładamy znacznie mniej niż np. w zimę. Mam do niego mieszane uczucia, spodoba się dziewczynom, które lubią drobinki na twarzy i, należą do grupy tych ,,odważnych", jednak osobom, które są mniej odważne radziłabym trzymać się od tego specyfiku z dala. 
Do kupienia w cenie 88 złotych tu. Przy okazji zapraszam do odwiedzenia strony Pinkmelon znajdziecie tu produkty takich firm jak Clarins, Shiseido, SkinFood czy Chanel. Może ceny nie są mocną stroną Pinkmelon, lecz jeśli nie lubicie bawić się w ebay czy paypaal, to serdecznie zapraszam do odwiedzenia strony :)

2 komentarze:

  1. Myślę, że dzięki wym drobinkom w lecie się spisze :) Można go nałożyć miejscowo, np, tylko na kości policzkowe?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeklęta Beatrycze

    jasne, że tak :) zapomniałam wspomnieć, że świetnie wygląda nałożony w tym zagłębieniu nad ustami :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie zostawiaj komentarzy typu ,,Zapraszam do mnie.." czy ,,Obserwuję, liczę na, to samo..". Mój blog nie służy do autopromocji. Jeśli chcesz żebym odwiedziła Twojego bloga, zostaw jego adres, na pewno zajrzę :)

Dziękuję za wszystkie komentarze :)