Jakiś czas temu idąc do Rossmanna miałam w zamiarze kupić Maybelline Affinitone, a że nie było mojego koloru wzięłam to. Długo się zastanawiałam co mam na jego temat napisać. Niby wszystko jest fajnie, ale coś mi w nim nie pasuje. Po pierwsze w nazwie ma, że to Make-Up Kryjący, a z kryciem to ma nie wiele wspólnego (przynajmniej nie kryje tak jak ja bym tego chciała). Producent obiecuje, że po nałożeniu go otrzymamy wielogodzinne nawilżenie. Czy się z tym zgadzam? Tak sobie. Na pewno nie wysuszył mojej skóry, ale jakiegoś pięknego nawilżenia też nie zauważyłam. Na dodatek delikatnie podkreśla mi suche skórki na brodzie, w kącikach ust i na nosie. Na buzi trzyma się ok. 4-5 godzin. Z długotrwałym efektem też ma niewiele wspólnego. Jest jednak w nim coś co powoduje, że moje uczucia do niego są mieszane. W tubce jest beżowy, z lekkimi żółtymi tonami, jednak po wyciśnięciu go na ręce robi się delikatnie pomarańczowy, ale to nie wszystko! Jak go rozsmaruje wychodzą z niego różowe tony ;/ To normalne? Chyba nie. Na szczęście po nałożeniu go na buzi, nie wyglądam jak świnka ;) Najlepszą rzeczą w nim, jest zapach. Piękny jakby cytrusowy, jednak nie czuć go na twarzy. Dorwałam go w promocji za 9.99 zł. Czy go polecam? Raczej nie, na pewno nie jest dla osób, które potrzebują mocniejszego krycia i czegoś co wytrzyma na ich twarzy cały dzień. W następną sobotę idę do Natury, głównym moim celem będzie zaatakowanie szafy Catrice ;) A szczególnie podkładu Catrice Infinite Matt ( dzięki Pannie Joannie :))
Ciekawa jestem bardzo tego podkładu z Catrice... :D
OdpowiedzUsuńA z Sorayi miałam ten taki w czarnej buteleczce z pompką i na początku mi nie pasował kompletnie, ale do niego trzeba przywyknąć bo potem okazał się naprawdę bardzo fajny. Szkoda tylko, że mają takie fatalne kolory :/.
będę trzymać się z daleka od tego specyfiku:)
OdpowiedzUsuń