16 kwietnia 2011

Drogie Panie testujemy: e.l.f Complexion Perfection

Pierwsze co rzuca się w oczy w tym kosmetyku, to opakowanie. Niby czarna, prosta kasetka, a jednak ma w sobie coś co powoduje, że choćby tylko ze względu na opakowanie, chciałabym mieć więcej takich rzeczy w swojej kosmetyczce. Powiedzmy, to sobie w końcu szczerze większość z nas kobiet, najpierw patrzy na opakowanie kosmetyku, potem na jego zawartość, następnie dochodzi do naszej świadomości cena jaką za niego zapłacimy. A na końcu zazwyczaj już po fakcie uświadamiamy sobie, że albo mamy już milion podobnych rzeczy, które zalegają na naszych półkach w łazience, albo ta rzecz nie jest nam do niczego potrzebna. Przykre ale prawdziwe ;p 

Ok, przejdźmy do tematu dzisiejszego posta. A mianowicie Comlexion Perfection firmy e.l.f. Kosmetyk, który w swojej kosmetyczce ma prawie każda z nas. Jedni go kochają za, to co robi z rysami twarzy, a drudzy nienawidzą za jego wydajność. 


Ja swój mam już od 3 tygodni i używam go bardzo namiętnie, na zmianę z Translucent Matifying Powder, o którym będzie kiedy indziej.


W środku znajdziemy cztery zupełnie matowe, pastelowe kostki. W kolorach: różowym, żółtym, niebieskim i zielonym.
Każda kostka ma inne zadanie. Jedna kryje nam zaczerwienienia, a inna ujednolica kolor skóry. 


Po zmieszaniu wszystkich czterech kostek otrzymujemy biały transparentny kolor. Który ładnie wtapia się w naszą skórę. Ujednolicając ją i dodając jej czegoś takiego, co powoduje, że wygląda po prostu ładnie.


Pajam do niego prawdziwą i szczerą miłością, bo naprawdę mi się podoba. Ładnie wygląda na buzi, ładnie ją matuje i kiedy na niego patrzę od razu się do niego uśmiecham ;). Wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że po godzinie już go nie ma. Kiedy pierwszy raz nałożyłam CP i po godzinie spojrzałam w lustro byłam lekko mówiąc oszołomiona, że po pięknie zmatowionej buzi został tylko błysk. Ja jako dumna posiadaczka cery tłustej, oczekuje od kosmetyku żeby matowił mnie przynajmniej na jakieś trzy godziny, czego w/w Pan nie robi. Jednak obrażać się niego nie będę , używać, używam i, to z przyjemnością. Choć smutno mi się robi kiedy po godzinie go już nie ma ;(

Cena: 4,49 euro.  

2 komentarze:

  1. Mimo wszystko chciałabym wypróbować, chociaż na mojej potwornie tłustej skórze nie utrzymałby się dłużej niż 15 minut:)

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie zostawiaj komentarzy typu ,,Zapraszam do mnie.." czy ,,Obserwuję, liczę na, to samo..". Mój blog nie służy do autopromocji. Jeśli chcesz żebym odwiedziła Twojego bloga, zostaw jego adres, na pewno zajrzę :)

Dziękuję za wszystkie komentarze :)